Nauka i technologie, Nauka w Polsce, Opinie i komentarze

Resort nauki nie pracuje nad wprowadzeniem opłat za studia medyczne

Fot. Flickr, AllieKF

W Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie toczą się prace nad wprowadzeniem odpłatności za studia medyczne – podała w czwartek rzeczniczka resortu Katarzyna Zawada. Obostrzeń związanych z kosztami szkolenia lekarzy nie przewiduje też resort zdrowia.

Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin w środę w radiu RMF FM powiedział, że rozpoczął rozmowy z ministrem zdrowia na temat odpłatności za studia medyczne. Mówił, że warto rozważyć rozwiązanie, zgodnie z którym lekarze odpracowywaliby studia.

„W sytuacji ogromnego drenażu polskiego budżetu, czyli portfeli nas wszystkich, wynikającego z emigracji dużej rzeszy lekarzy, warto rozważyć taki projekt, żeby studia (medyczne) były płatne, żeby ich koszt był w 100 proc. pokrywany przez państwowe stypendia, ale te stypendia trzeba byłoby przez pewien okres odpracowywać” – mówił Gowin.

Z informacji przekazanej w czwartek po południu PAP wynika jednak, że resort nauki nie pracuje nad wprowadzeniem opłat za studia dla lekarzy.

„Informujemy, że w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie toczą się żadne prace nad wprowadzeniem odpłatności za studia medyczne, przy równoczesnym zapewnieniu studentom stypendiów pokrywających 100 proc. kosztów kształcenia, a umarzanych następnie w ciągu kilku pierwszych lat pracy, pod warunkiem, że praca ta odbywa się na terytorium Polski” – czytamy w komunikacie przesłanym przez rzeczniczkę ministerstwa.

Według resortu trudno jednak „zamykać oczy na fakt, że wielu absolwentów studiów medycznych natychmiast po ich ukończeniu podejmuje pracę za granicą”.

Ministerstwo przypomina, że wykształcenie lekarza kosztuje co najmniej 500 tys. zł. „W ocenie MNiSW fakt, że niezamożne społeczeństwo polskie bierze na siebie ciężar kształcenia kadr medycznych w najbogatszych krajach Europy, jest na dłuższą metę nie do zaakceptowania” – napisano w komunikacie.

MNiSW zauważa też potrzebę „wypracowania nowych rozwiązań systemowych, które poprawiłyby, trudną obecnie, sytuację materialną młodych lekarzy”.

Wcześniej o tym, że MZ nie przewiduje wprowadzenia obostrzeń związanych z koniecznością odpracowania kosztów szkolenia lekarzy po jego zakończeniu, informowała rzeczniczka tego resortu Milena Kruszewska.

„Budzi to istotne wątpliwości natury prawnej, m.in. dotyczące nakazu pracy w określonym podmiocie przez określony czas w aspekcie przepisów kodeksu pracy oraz przepisów o swobodzie przepływu osób w UE” – wyjaśniła Kruszewska.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w grudniu w Senacie mówił – zastrzegając, że to jego osobista refleksja – że na wielu polskich uczelniach medycznych więcej osób studiuje odpłatnie niż nieodpłatnie. Jak przekonywał, badania socjologiczne wskazują, że na bezpłatnych studiach uczą się najbogatsi, bo mają szansę łatwiejszego dostania się na studia.

„Jeśli rzeczywiście nie radzimy sobie z finansami na uczelniach, to ten ciężar powinien być rozłożony plus minus po równo na wszystkich, z możliwością przyznawania stypendiów itd., tak jak jest w wielu krajach na świecie” – mówił minister.

Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w odpowiedzi na słowa Gowina zaznaczyło, że rezydenci też są zainteresowani zatrzymaniem lekarzy w kraju, a każda propozycja tego dotycząca jest warta rozpatrzenia.

„Podkreślamy jednak, że są dodatkowe ważne aspekty, które (…) należy wziąć pod uwagę. Podstawowym jest: ile powinien zarabiać młody lekarz (rezydent), aby proponowane +odpracowanie+ studiów nie zajęło mu całego życia” – czytamy w piśmie rezydentów. Poprosili oni wicepremiera Gowina o spotkanie w tej sprawie.

Z propozycją, by lekarze po zakończeniu rezydentury byli zobowiązani do pracy w Polsce przez określony czas, w grudniu wystąpiła do ministra zdrowia rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska.

Argumentowała, że część lekarzy po ukończeniu szkolenia w ramach rezydentury, finansowanego ze środków budżetowych, emigruje do krajów, w których zawód lekarza jest lepiej opłacalny. „Celowe jest uzależnienie uczestnictwa w takim szkoleniu od zobowiązania przyszłych specjalistów do przepracowania określonego czasu w Polsce, w systemie ubezpieczeń zdrowotnych” – oceniała Kozłowska.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz przekonywał wówczas, że głównym czynnikiem emigracji lekarzy nie są warunki finansowe, ale nadmierna biurokracja i nierespektowanie dopuszczalnego czasu pracy lekarzy.

Hamankiewicz w piśmie do Kozłowskiej podkreślał, że zaświadczenia potrzebne do podjęcia pracy w innych krajach UE odbierają nie tylko rezydenci i młodzi lekarze, ale też doświadczeni specjaliści, co potwierdza, że przesłanki ekonomiczne nie są głównym powodem emigracji.

Z informacji przekazanych rzecznikowi praw pacjenta przez konsultantów krajowych poszczególnych dziedzin medycyny wynika, że w Polsce najbardziej brakuje: pediatrów, chirurgów ogólnych, chirurgów dziecięcych, diabetologów, genetyków klinicznych, lekarzy rodzinnych, kardiologów dziecięcych, nefrologów dziecięcych, alergologów oraz geriatrów.

Na problem braku specjalistów zwracał uwagę też Radziwiłł, który zapowiedział przywrócenie podyplomowego stażu lekarskiego i zwiększenie liczby miejsc na studiach w języku polskim. Zapewniał też, że każdy lekarz po stażu będzie miał zagwarantowane miejsce na rezydenturze.